niedziela, 9 listopada 2014

sto sześć.

Długo tu nie zaglądałem.
Brak czasu.
Dużo pracy reporterskiej w wakacje.
Przeprowadzka.
Szkoła.

Ale wracam.
Ze zmianami.

Oprócz zmiany adresu, zmieniło się coś jeszcze.
Od dwóch tygodni jestem szczęśliwym posiadaczem psa.
Santi.
Mój trzymiesięczny, czekoladowy labrador retriver.
Słodki. Przynajmniej wszyscy tak mówią.
Ja natomiast mówię:
"nie miał człowiek problemów to kupił sobie psa".

I tak go lubię.




sobota, 26 lipca 2014

Kawałek duszy.

Pierwsze zdjęcie zrobiłem miesiąc temu.
Drugie - dziś.
Łączy je wbrew pozorom dużo więcej niż śpiący ludzie.
Nie, nie menele, nie bezdomni, nie lumpy...
Śpiący ludzie, którym w życiu się coś nie udało.

W obu przypadkach stałem przed tym samym dylematem.
Zrobić, czy nie zrobić?
Zrobiłem.
Przechodziłem obok nich, typowe "zdjęcie z biodra".
Fotografia powinna przecież ukazywać ludzi.
Wszystkich ludzi.
Z szacunkiem, dlatego starałem się, aby nie było widać ich twarzy.

Teraz mam drugi dylemat.
Przecież oni mogli nie chcieć tych zdjęć, mogą się wstydzić swojej sytuacji.
Wykorzystałem to, że spali. 
Ukradłem część ich prywatności.
Odważyłem się zrobić im zdjęcie pomimo, że nic o nich nie wiem.
Ukradłem kawałek ich duszy.

Obydwa zdjęcia nie są podpisane.
Czemu?
To są ich zdjęcia.
To są zdjęcia tych mężczyzn.
Ja tylko nacisnąłem spust migawki...
Ukradłem kawałek ich duszy...




środa, 23 lipca 2014

Odlot.

Odlot.
Oderwanie od rzeczywistości.
Doświadczanie nowego.
Spełnianie marzeń.

Ikar.
Śmierć...




poniedziałek, 14 lipca 2014

Pierwsza miłość średniego formatu.

Nasza relacja jest jak mocna przyjaźń dwójki potajemnie zakochanych w sobie ludzi.
Oboje wiedzą o uczuciu drugiej strony, ale boją się wyznać co sami czują.
Tak samo jest z nami.
Znamy się krótko.
Ledwie 3 miesiące.
Ale oboje wiemy, że skończy się na czymś więcej.
Albo dojdziemy bardzo daleko, albo... upadniemy bardzo nisko.
Albo nasze dzieci będą prymusami, albo skończą w Maku na zmywaku.

To dopiero początek.







wtorek, 8 lipca 2014

Dużo czasu.

Łączę dużo czasu ze mną.
Staję się duszkiem na tle chmur.
Łączę dużo czasu z lampką rowerową.
Robię z powietrza kartkę papieru.
Łączę dużo czasu z wiaduktem.
Samochody stają się liniami światła.

Dużo czasu, czyli zdjęcie naświetlam 13/15/20 sekund.
Dużo czasu, czyli bawię się Lightroomem i RAWami.
Dużo czasu, czyli robię to, co lubię.




czwartek, 19 czerwca 2014

Chwila relaksu.

Ostatnio coraz częściej zdjęciuję na koncertach.
Cieszy mnie to bardzo.
W perspektywie najbliższych tygodni szykuje się trochę pracy.

Jednak czasem lubię też posiedzieć w trawie.
Posiedzieć i poobserwować co w niej piszczy.
Idealny sposób na relaks po całym roku nauki.
Nauki...













wtorek, 17 czerwca 2014

1+3=13, czyli...

 Od pewnego czasu chodzi za mną liczba 13.
Stolik na wycieczce, budzik o 6:13, numer na liście...
Przesądny nie jestem, choć powoli staje się to niepokojące.
Szczególnie w perspektywie jutrzejszego dnia.
Jeśli dobrze pójdzie to - zmiany, zmiany, foto zmiany.

Poniżej moje ulubione kadry ze Zwierciadeł.
Kiedy to było... chyba jakieś 10.000 zdjęć temu. 





wtorek, 10 czerwca 2014

Sąsiedztwo, rzecz ciekawa.

Nie ma nikt takiego sąsiada jak ja.
Czasami bywa śmiesznie.
Dowód poniżej.
Dwie klatki z mojej klatki.
Albo klatko-salonownio-rowerowni.
W sumie sam już nie wiem.
Można się pogubić...



poniedziałek, 2 czerwca 2014

Po świecie podróże - Wrocław, Praga.

Wrocław, razy dwa.
Razy dwa, bo pogoda.
Pierwszego dnia przywitał nas srogim deszczem.
Ostatniego zaś błogim słońcem.
Sympatycznie.

Praga, jeden dzień.
Pogoda na krawędzi.
Po około dwóch godzinach zaczęło padać.
Trochę szkoda, trochę nie.
Wróciłem szczęśliwy.
Trochę zdjęć. 
Trochę czerni i bieli, trochę koloru.
Trochę pionów, trochę poziomów.
To jest to!


















niedziela, 1 czerwca 2014

Granice, wyjść poza granice.

Dla niektórych zdjęć trzeba przekraczać granice.
W większości są to granice samego siebie.
Strachu o kumpla, siebie i nasz sprzęt.
W niektóre miejsca chce się wejść.
Chce się, a jednocześnie jest się świadomym, że można wyjść lżejszym.
Lżejszym o sprzęt i kilka zębów.
Ten strach można nazwać też adrenaliną.
A wtedy staje się to pozytywnym uczuciem.
Uczuciem napędzającym chęć zdjęciowania.