Pierwsze zdjęcie zrobiłem miesiąc temu.
Drugie - dziś.
Łączy je wbrew pozorom dużo więcej niż śpiący ludzie.
Nie, nie menele, nie bezdomni, nie lumpy...
Śpiący ludzie, którym w życiu się coś nie udało.
W obu przypadkach stałem przed tym samym dylematem.
Zrobić, czy nie zrobić?
Zrobiłem.
Przechodziłem obok nich, typowe "zdjęcie z biodra".
Fotografia powinna przecież ukazywać ludzi.
Wszystkich ludzi.
Z szacunkiem, dlatego starałem się, aby nie było widać ich twarzy.
Teraz mam drugi dylemat.
Przecież oni mogli nie chcieć tych zdjęć, mogą się wstydzić swojej sytuacji.
Wykorzystałem to, że spali.
Ukradłem część ich prywatności.
Odważyłem się zrobić im zdjęcie pomimo, że nic o nich nie wiem.
Ukradłem kawałek ich duszy.
Obydwa zdjęcia nie są podpisane.
Czemu?
To są ich zdjęcia.
To są zdjęcia tych mężczyzn.
Ja tylko nacisnąłem spust migawki...
Ukradłem kawałek ich duszy...
Jestem dumny z Twojej wrażliwości.
OdpowiedzUsuń