Dla niektórych zdjęć trzeba przekraczać granice.
W większości są to granice samego siebie.
Strachu o kumpla, siebie i nasz sprzęt.
W niektóre miejsca chce się wejść.
Chce się, a jednocześnie jest się świadomym, że można wyjść lżejszym.
Lżejszym o sprzęt i kilka zębów.
Ten strach można nazwać też adrenaliną.
A wtedy staje się to pozytywnym uczuciem.
Uczuciem napędzającym chęć zdjęciowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz