Wrocław, razy dwa.
Razy dwa, bo pogoda.
Pierwszego dnia przywitał nas srogim deszczem.
Ostatniego zaś błogim słońcem.
Sympatycznie.
Praga, jeden dzień.
Pogoda na krawędzi.
Po około dwóch godzinach zaczęło padać.
Trochę szkoda, trochę nie.
Wróciłem szczęśliwy.
Trochę zdjęć.
Trochę czerni i bieli, trochę koloru.
Trochę pionów, trochę poziomów.
To jest to!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz